Oto co Aurorze przyniósł wielkanocny zając:
Świniak do utuczenia wykonany jest z:
- butelki po mleku z mlekomatu
- dwóch zakrętek po olejkach eterycznych
- arkusza (nie całego) różowego filcu
- oraz dwóch skrawków białego
- czterech brązowych paciorków
- trzech kawałków wstążki
- kleju w pistolecie
Z butelki wycinamy dwa ostatnie "segmenty" (żeby wyszło prosię, a nie jamnik). W przedniej części wycinamy u-kształtny otwór do karmienia wieprzowiny (jego zamknięcie powstanie po doklejeniu części zadniej).
Oklejamy małym kawałkiem wstążki węższy brzeg otworu. Dalej przyklejamy wstążki tak, że pierwsza jest przed otworem, a trzy kolejne, przyklejane od wewnątrz, owijają dłuższe brzegi.
Na tym etapie przyklejamy część "ogonową" do butelki. Kolejnym małym kawałkiem wstążki oklejamy, właśnie powstały, drugi węższy brzeg.
(no dobra, jutro dodam rysunki schematyczne)
Ostatnią wstążką maskujemy łączenie części. Możemy jeszcze dziurkę okleić "na około".
Z białego filcu wycinamy oczy, z różowego uszki, ogon i pasek oraz kółko do oklejenia ryjka.
Jako że nie jestem mistrzynią nożyczek włożyłam nieco pracy w wycięcie idealnie spiralnego ogonka. Był cudnie zakręcony.
Cóż z tego, kiedy moja Córka jako pierwszą rozrywkę postanowiła zafundować prosięcinie karuzelę. Kręciła nią namiętnie, trzymając za ogon naturalnie, co doprowadziło do jego całkowitego rozprostowania i wyciągnięcia. Mamy więc teraz prosię z genami - bo ja wiem? Dżdżownicy???
Naklejamy wszystko w odpowiednich miejscach.
Nóżki można naturalnie uczynić cztery. Jednak trzeba wtedy dociążyć zadek, bo inaczej świnka - darujcie, ale - pada na ryj. Ja popełniłam więc wersję siedzącą, z dwiema nogami.
Oklejamy ryjek filcem tak, by nakrętkę nadal można było odkręcić (tą, nieco niestandardową drogą, nierogacizna będzie opróżniana).
Następnie naklejamy źrenice i dziurki w nosie z paciorków.
Jeszcze jakaś monetka do brzusia na zachętę, et voila!
Dodam że, jako Wielkanoc była, świnka wnet była się utuczyła.
Czego Wam przesadnie nie życzę :D